ŚDM PANAMA 2019

W projekcie, organizowanym przez Duszpasterstwo Młodzieży diecezji siedleckiej, wygrał darmowy lot na Światowe Dni Młodzieży w Panamie. Michał Przybysz z Głoskowa wspomina ponad 2,5-tygodniowy pobyt w Ameryce Środkowej i cudowną atmosferę ŚDM 2019.

Michał Przybysz to 26-letni mieszkaniec Głoskowa w gminie Borowie. Od kilku lat jest w społeczności NieKANApowi, działającej przy Kolegiacie Przemienienia Pańskiego w Garwolinie. Zarówno dla Michała, jak i jego wielu kolegów i koleżanek, udział w Światowych Dniach Młodzieży, które odbyły się w styczniu 2019 roku w Ameryce Środkowej, był czymś nieosiągalnym. Jego marzenie jednak się spełniło. Michał poleciał za darmo na ŚDM w Panamie dzięki wygranej w projekcie „Poleć z nami do #PANaMY”, organizowanym przez Duszpasterstwo Młodzieży diecezji siedleckiej. (W jaki sposób Michał wygrał darmowy lot? Przeczytaj>>>)

– Po słońcu i cudownej atmosferze ŚDM-u zostały przepiękne wspomnienia, które z pewnością dodadzą energii na kolejne 3 lata. Oczywiście na przyszłych ŚDM w Portugalii widzimy się – zapewnia młody NIEKANAPOWY.

Istny Ameryka Expres

Samolotem leciałem pierwszy raz. Nie ukrywam, stresowałem się dość mocno, ale okazało się, że to tylko strach ma wielkie oczy. Jak to się śmieliśmy, podróż życia i od razu na bogato dreamlinerem i 12 godzin (śmiech).

W naszej grupie wraz z ks. Wojciechem było 8 osób. 14 stycznia wieczorem wylecieliśmy z lotniska Chopina do Panamy. Tak zaczęły się moje ŚDM. Ekscytacja sięgała zenitu, zwłaszcza, że wyjazd był nagrodą w ramach wygranej w rocznym wyzwaniu Duszpasterstwa Młodzieży Diecezji Siedleckiej „PanaMY”. Po wylądowaniu na lotnisku w Panamie witano nas bardzo ciepło i nie mówię tylko o temperaturze powietrza. Przed przejściem bramek śpiewaliśmy polskie kolędy, które tak cudnie brzmiały na panamskiej ziemi. Pierwszym przystankiem, gdzie mieliśmy być zakwaterowani były dni w diecezji Bocas del Toro. Musieliśmy dostać się z lotniska do centrum na dworzec autobusowy, z dworca na drugi koniec Panamy do Almirante po to, by łódką dostać się na wyspy archipelagu Bocas del Toro. Istny Ameryka Expres. Co zapamiętam z podróży, to podróż autobusem „zamrażarką”. 13 godzin w zimnie w Panamie. Tego się nie spodziewałem.

W Bocas rodziny przywitały nas bardzo ciepło, wprost nie mogli się nas doczekać. Bardzo się starali, by w domach było tak jak u nas w Polsce. Cudowni i fantastyczni ludzie. W Bocas korzystaliśmy ze słońca, plaż i wody. Miejscowi przygotowali dla nas również wiele atrakcji także pod względem rozwoju duchowego: msze św., koncerty, nauki tańca, śpiewów, olimpiadę sportową, pielgrzymkę pieszą i mszę polową (na której zmoczył nas tropikalny deszcz. Tak w ogóle to było jedyne 10 minut, kiedy padało w Panamie podczas wyjazdu) oraz koncert tradycji i kultury. Nie było czasu na nudę. Na placu parafialnym zasadziliśmy pamiątkowe drzewko.

Co zaskoczyło? To „maniana”. Wszystko musi dojrzeć, na wszystko kiedyś przyjdzie czas. Co masz zrobić dziś, zrób później (uśmiech) I tak pierwszego dnia był zabawny widok Polaków, którzy przyszli na godzinę 8.00 na mszę, która rozpoczęła się o 9:30. Nie ma tego złego, przecież zawsze można po polsku pośpiewać w kościele.

W Panamie bardzo trzeba uważać, gdzie stawia się nogi na jezdni, nierówne chodniki ich nagły brak, dziury, ukradzione pokrywy od studzienek. To wszystko czyhało na nasze nóżki (śmiech).

W Bocas byliśmy my, grupa z Poznania, polscy harcerze, Austriacy, Brazylijczycy, mieszkańcy Kostaryki i Panamy. Młodzi z Bocas byli niesamowici. Chcieli dać nam z siebie wszystko, co mogli. Bardzo cieszyli się z naszego przyjazdu i że wraz z nami mogą poczuć ducha ŚDM, a tym samym podbudować swoją wiarę. Modlitwa, taniec i śpiew sprawiły, że staliśmy się jedną, wielką rodziną. Uśmiech i życzliwość to dwie najważniejsze cechy tych ludzi.

Żal było odjeżdżać, ale czekał nas dzień w diecezji i dalsza podróż do Panama City. Na dniu w diecezji byliśmy jedynymi reprezentantami z Polski, ponieważ grupa z Poznania i harcerze lekko się pochorowali i zostali w Bocas dłużej. Na tym dniu poczuliśmy już moc płynącą z ŚDM-u, gdzie na sali gimnastycznej, pod chmurką, wśród setek młodych, razem uczestniczyliśmy w jednej Eucharystii. Wtedy pięknie było widać co nas, a raczej kto nas tu sprowadza i kto jednoczy. To Bóg, który wszędzie jest jeden święty miłosierny i kochający.


Kierunek Panama

Po dniach diecezji udaliśmy się w drogę powrotną do Panama City. Kolejne 13 godzin autobusem. Razem z nami jechali Kolumbijczycy i Brazylijczycy. Było wesoło, a przy okazji można było podszlifować swój angielski. Z dworca Albrook dojechaliśmy metrem do stacji 12 Octobre i musieliśmy dojść do miejsca, gdzie mieliśmy być zakwaterowani. Gdy doszliśmy i wyłoniliśmy się zza ogrodzenia przywitano nas oklaskami, okrzykami radości, łzami wzruszenia. Powiem szczerze, sam się wzruszyłem, że ktoś na nas tak czekał. Wynagrodziło to wszelkie trudy podróży i targanie walizki pod górę nierównymi panamskimi chodnikami. Czekali na nas od 4 rano, a nam udało się dotrzeć na 7:30 rano. Zostaliśmy na polskiej mszy i następnie wraz z rodzinami goszczącymi udaliśmy się w celu zakwaterowania. Tuż po przyjeździe udało się nam także udzielić wywiadu do Wiadomości w TVP1, zapewne udało się Wam nas zobaczyć w TV.

Pobyt w Panamie, oprócz wydarzeń centralnych, upływał na spacerach, modlitwie, katechezach, zwiedzaniu miasta i długich wieczornych rozmowach z rodzinami, które nas gościły. Ja osobiście chylę czoło przed nimi. Są to ludzie wielkiej wiary i wielkiego serca. Przyjęli pod swój dach, nakarmili, dali miejsce do spania, poświęcili swój czas pomimo pracy, obowiązków i problemów dnia codziennego. Mnie z kolegą gościła rodzina która ma dorosłego syna chorego na autyzm. Ich córka Melani pracowała jaka wolontariuszka w regionalnym sztabie organizacji ŚDM w Panamie. Pomimo zmęczenia i pracy po 24 godzinach znalazła zawsze chwilę, by się z nami zobaczyć. Byliśmy właśnie też uczestnikami rodzinnych radości. Chłopak Melani oświadczył się jej właśnie podczas ŚDM, a ona powiedziała TAK, więc za rok mamy wesele w Panamie (PS. chłopak również był wolontariuszem ŚDM). Znajomych gościł też pan, który jeździł na wózku inwalidzkim. Ich życzliwość i potraktowanie nas jak rodziny pokazało, że nie ważny jest kraj, narodowość i język, bo wszyscy jesteśmy jedną, wielką, kochającą się rodziną. Ciągle mam kontakt z rodziną i osobami poznanymi w Panamie. Dyskutujemy o Polsce i o tym, czy trudno było wrócić do codzienności.

Ceremonia przywitania Papieża

Niestety spóźniliśmy się nieco, bo wróciliśmy z rodziną ze zwiedzania Kanału Panamskiego (ojciec rodziny jest strażakiem na kanale panamskim) i nie mogliśmy już wejść do swojego sektora, ale nie ma tego złego. Udało się nam zająć dogodne miejsce przy barierkach i zobaczyć przejeżdżającego Papieża, który błogosławił zebranej młodzieży. Co zapamiętałem? To, że papież mówił o tym, że to od naszego zaangażowania, wyrzeczeń, starań, zależy kultura spotkania „Dzięki temu stajecie się mistrzami i budowniczymi kultury spotkania, która polega na: „Cześć, jak się masz? Cześć, do zobaczenia wkrótce”. Nie, kultura spotkania jest tym, co sprawia, że kroczymy razem z naszymi różnicami, ale z miłością, wszyscy zjednoczeni na tej samej drodze.” To był wstęp dodający rozpędu nowemu entuzjazmowi budzącemu się w sercu wielu młodych, w tym w moim.

Droga Krzyżowa, nocne czuwanie i adoracja

Przejmującym wydarzeniem była Droga Krzyżowa. Rozważania i wędrujący po scenie krzyż przejmowany przez młodych z różnych krajów. Dla mnie symbolicznym momentem było, gdy na trzech ostatnich stacjach przejmowali niesienie krzyża młodzi z Wenezueli i Nikaragui. To tak, jakby brali na swoje ramiona to, co dzieje się w ich krajach. Wiele razy w rodzinach słyszeliśmy „pomódlmy się za Wenezuelę, za Nikaraguę”. To pokazało jak Panamczycy są wrażliwi.

Nocne czuwanie i adoracja. To był jeden z najbardziej poruszających momentów. Adoracja Najświętszego Sakramentu kruszyła kamienie serc i rwała łańcuchy ograniczeń, otwierała serca. Monstrancja – Maryja wytopiona z łusek nabojów trzymająca w dłoniach Ciało Chrystusa. Piękny symbol. Dodawał modlitwie szczególnego wymiaru w obliczu targania świata licznymi niepokojami. Piękny moment, gdy nawet artyści śpiewali pieśni na klęczkach. Jakaż ich pokora, jakie świadectwo wiary. Nie myśleli o tym, że to jest pokazywane w telewizji. Uklękli, bo tak jak te tysiące młodych kochają Jezusa. Adoracja to moment, gdy można było pogadać z Jezusem tak szczerze. Modliliśmy się też różańcem, gdy po sektorach peregrynowana była oryginalna figura Matki Bożej Fatimskiej z Portugalskiej Fatimy. Całonocne czuwanie dodało sił i wzmocniło kręgosłup wiary na kolejne 3 lata.

Msza posłania – Działamy, nie śpimy

„Wy, drodzy młodzi, nie jesteście przyszłością, lecz Bożym teraz. On was zwołuje i wzywa was w waszych wspólnotach i miastach, by pójść w poszukiwaniu dziadków, dorosłych, aby stanąć na nogi i razem z nimi zabrać głos i spełnić marzenie, z jakim Pan was wymarzył.” To zdanie jest dla mnie najważniejsze. Przypomniało, że gdy wierzymy, to wierzymy teraz, nie jutro. Działamy, nie śpimy. Swoim życiem dajemy świadectwo. Działamy we wspólnotach. Od ręki wróciłem tam na Panamskiej ziemi do grupy Niekanapowi, w której działam. Powstaliśmy po ŚDM w Krakowie, teraz ja jestem w Panamie. Taka piękna klamra dla tego, co wydarzyło się przez ten między ŚDM-owy czas. „Wielkie rzeczy uczynił mi wszechmocny” zmienił moje życie na lepsze. Nie żałuje, że wtedy odpowiedziałem na wezwanie, by opuścić kanapy i założyć buty wyczynowe. Nie żałuje bycia NieKANApowymi chrześcijaninem. Bo zyskałem więcej, aniżeli prosiłem w modlitwach. To, że udało się wytrwać w wyzwaniu i wygrać wyjazd do Panamy to też dzięki wsparciu, jakie miałem w osobach z grupy. Stąd też „Boże teraz” znalazło w moim sercu szczególne miejsce i wraz z NieKANApowym życiem będzie wrastać jeszcze bardziej.

Michał